Coś z historii...
Codziennie ruchliwą DK
86 od Katowic do Tychów i w kierunku przeciwnym przejeżdża tysiące
pojazdów. Zapewne poza pasjonatami historii niewielu z podróżujących posiada wiedzę na
temat wydarzenia do jakiego doszło wtedy w Murckach (niem.
Emanuelssegen) i co takiego znajdowało się w pobliżu
obecnie przebiegającej trasy i funkcjonującej stacji benzynowej
Lotosu.
Na początku 1944 r.
rozlokowano w tym miejscu stanowiska obrony przeciwlotniczej (Doppelbatterie – baterie podwójne 2 x 6 dział, oprzyrządowanie:
system radarowy, dalmierze z przelicznikami artyleryjskimi,
reflektory plus działka czterolufowe),
powstały baraki mieszkalne dla załogi, schrony, system okopów . Zadaniem była ochrona
przeciwlotnicza Katowic od strony południowej, a ściślej zakładów
przemysłowych Górnego Śląska o strategicznym znaczeniu. Artyleria
ta mogła być też użyta do niszczenia celów naziemnych. W skład
załogi wchodzili żołnierze niemieccy i węgierscy z baterii
artylerii przeciwlotniczej 3 Dywizjonu Obrony Przeciwlotniczej
Honwedów Królestwa Węgier. Źródła wymieniają też grupę
Tatarów Krymskich jako członków obsługi. Heimat-Flak-Abteilung
58/VIII podlegali rozkazom niemieckiego 107. pułku artylerii
przeciwlotniczej. Z relacji dawnych mieszkańców pobliskiego
Giszowca (niem. Gieschewald) wynika, że „flakorze”, jak
ich nazywali miejscowi, nie mieli wielu okazji do sprawdzenia swych
umiejętności. Przeprowadzali za to ćwiczenia, a wtedy zdarzało
się, że odłamki wybuchających pocisków spadały na tereny
zamieszkane uszkadzając dachy budynków.
W związku ze zbliżaniem
się frontu, 27 stycznia 1945 r. obsługa skutecznie zniszczyła
działa by zapobiec ich przejęciu i wykorzystaniu przez Rosjan (opis
rozsadzonych fachowo luf dział robił wyjątkowe wrażenie,
przekazała mi go osoba, która była w tym miejscu w lutym 1945 r.).
Następnie niemiecka część załogi wraz z Tatarami ewakuowała się
na zachód. Na miejscu pozostało 29 Węgrów. Od strony Wesołej
nadjechały radzieckie czołgi, a za nimi pojawiła się piechota.
Węgierscy żołnierze poddali się czerwonoarmistom bez walki.
Zamknięto ich w baraku na terenie baterii, a w niedziele jeszcze
przed południem zostali wyprowadzeni i w pobliżu rozstrzelani.
Wcześniej został zabity węgierski kapelan. Kilka miesięcy później
mieszkańcy Murcek pochowali ich nieopodal we wspólnej mogile. Przez
cały okres PRL to temat przemilczany. Miejsce pochówku było
oznaczone skromnym drewnianym krzyżem i trudne do odnalezienia -
odwiedzałem je kilkakrotnie razem ze swoim dziadkiem. W latach
90-tych mieszkańcy przymocowali do sprowadzonego głazu małą
tablicę z informacją, a w roku 2013 r. odsłonięto uroczyście
pomnik-tablicę z nazwiskami 15 zastrzelonych i adnotacją o 14
spoczywających bezimiennie.
Żołnierze Armii
Czerwonej dokonali zbrodni wojennej, rozstrzelali jeńców, złamali
prawo międzynarodowe. W tej sprawie IPN prowadził postępowanie.
Niestety personalnie nie udało się ustalić sprawców i w związku
z tym śledztwo umorzono.